Gdzie będziemy gdy nas nie będzie? Czy śmierć to ciąg dalszy życia, które znamy, koniec czy początek czegoś nowego? Czy można żyć i umierać naprawdę, tak na sto procent? Spektakl „I’m nowhere/Znikanie” wystawiany w Teatrze im. Jana Kochanowskiego w Opolu, przygotowany we współpracy z madryckim Teatros del Canal, próbuje odpowiedzieć na te pytania prezentując na pierwszym planie wątek eutanazji. Choć brzmi to prowokacyjnie – nie mamy się czego bać.

Niszczący wpływ social media

W opolskiej sztuce spotkamy się z próbą zrozumienia ludzi, którzy decydują się na własną śmierć, nie natomiast z potępiającym osądem. Widzowie biorą udział w niecodziennej konferencji prasowej, gdzie dyskusja toczy się na temat życia i śmierci Sophie, 27-letniej aktorki i gwiazdy mediów społecznościowych. Pytania zadawane przez dziennikarzy są konkretne i często bezlitosne. Odpowiedzi coraz bardziej niejasne i zagmatwane. Od szczegółu przechodzimy do ogółu – w końcu rozmowa na temat czyjejś śmierci w pewnym sensie staje się pytaniem o naszą własną. Dostajemy liczne zagadki do rozwiązania: gdzie jest granica pomiędzy samobójstwem a „dobrą śmiercią” w kontrolowanych, komfortowych warunkach? Czy przysługuje nam prawo do wolności wyboru? Czy faktycznie jest ono nieograniczone? Jak wynika ze sztuki – nie wiadomo.

O ile pierwsza część spektaklu wciąga i mocno trzyma uwagę, tak kolejnym dwóm bliżej jest do medytacji prowadzonej. Poznajemy rodzinę, której członkowie decydują się na eutanazję, ale od początku nie możemy być pewni, że oni naprawdę istnieją – widzimy odtwarzające się wspomnienie ich ostatniego wspólnego śniadania, które prowadzi donikąd. Jest to zadziwiająca spójność: dostajemy wyraźny sygnał, że tych ludzi już nie ma, a mimo to wciąż mamy z nimi do czynienia. Tekst sztuki się powtarza, sekwencje i ruchy aktorów również. Jest to moment wprawiający w refleksję, ale bardzo trudny w odbiorze – trwa na tyle długo, że możemy poczuć znużenie. Trzecia partii spektaklu dotyczy dziadka, którego wnuczek wkrótce ma zostać odłączony od aparatury podtrzymującej życie.

Eutanazja – tak czy nie?

Twórcy „I’m nowhere/Znikanie” w żadnym momencie nie oceniają słuszności dokonywania eutanazji. Różnymi zabiegami scenicznymi (ruchem aktorów, dźwiękiem, scenografią obrazującą zakłócenia na linii) próbuje zmusić widzów do głębokiej refleksji. Wszystko, co słyszymy, to jedynie przekonania bez pokrycia w Uniwersalnej Prawdzie. Kwestionuje się życie i śmierć – ich początek, koniec, w ogóle sens brania udziału w tej grze. W tej sztuce tylko jedno jest pewne: nie możemy uciec ani od jednego, ani od drugiego. Wraz z artystami stajemy się uczestnikami procesu znikania – rozciągniętego, powolnego, bez zaznaczonego wyraźnie początku ani końca, co momentami irytuje, momentami przyprawia o dreszcze.

To nie jest sztuka dla każdego – wymaga ogromnego skupienia i odwagi do zmierzenia się z tematem egzystencji w naszej głowie i sercu. Nie dostajemy gotowego przepisu na nieśmiertelność, mimo to zostajemy wytrąceni z iluzji poczucia bezpieczeństwa i pewności, że jutro też jest dzień. Choć wedle deklaracji opolskiego Teatru spektakl jest odpowiedni dla osób od 14. roku życia nie wiem, czy ktokolwiek jest w stanie unieść w pełni ten misz-masz różnych głosów za pierwszym razem.

Dla mnie „I’m nowhere/Znikanie” zapisze się w głowie jako swoiste „memento mori” – ciężko więc to oceniać w kategorii dobry/zły spektakl. Eutanazja to pretekst do spotkania – w teatrze, ze sobą, swoimi obawami i moralnością.

Premiera: 22 września 2023 r.

Koncept i reżyseria: Nobert Rakowski

Twórcy: https://teatropole.pl/spektakle/im-nowhere-znikanie/