Każdy z nas ma swoje słodkie tajemnice. Niektóre z nich jednak mogą być gorzkie dla naszych bliskich… Spektakl „Kłamstewska” w Teatrze Kwadrat utrzymuje się na afiszu niemal 6 lat, musi być więc w nim coś, co przyciąga widzów na kolejne przedstawienia. Jaki jest sekret jego powodzenia?

Mianowicie taki, że w mniejszy lub większy sposób każdy z nas może utożsamić się z jego bohaterami. Komu nie zdarzyło się lekko podkoloryzować rzeczywistości na swoją korzyść? Zadajcie sobie to pytanie i odpowiedzcie szczerze. Każdy potrzebuje również odpoczynku po ciężkim tygodniu w pracy. Właśnie na taką okazję mogę ten tytuł polecić.

Choć mamy tutaj do czynienia z komedią, to fabuła zdaje się nie być powodem do śmiechu: już w pierwszej scenie Billy, świeżo upieczony małżonek i tata, wyznaje swojemu ojcu Williamowi, że zdradza ukochaną Jane. Co więcej, planuje wakacje z 23-letnią instruktorką fitness, dla której zaczął regularnie trenować w klubie sportowym, w którym się spotkali. Will nie popiera postępowania syna, ale obiecuje, że dochowa tajemnicy – szczególnie przed wścibskim nosem Alice, matki Billy’ego. Kłopot w tym, że ona doskonale wyczuwa, że coś się święci i postanawia zaprosić swoją rodzinę na sernik, który staje się symbolem narastających kłopotów.

„Kłamstewska” to debiut reżyserski Pawła Wawrzeckiego wcielającego się w rolę Williama. Trzeba przyznać, że to właśnie on gra tutaj pierwsze skrzypce i już od pierwszej sceny spisuje się fenomenalnie. Potrafi rozbawić publiczność zarówno jednym słowem, jak i drobnym gestem – widać, że doskonale czuje się w komediowej, a więc siłą rzeczy nieco przerysowanej konwencji.

Gdyby nie to, że postaci noszą zagraniczne imiona, byłabym w stanie uwierzyć, że tekst sztuki został przygotowany pod polskie realia. Na pewno znajdziemy w swoim otoczeniu synonim Alice, która wszystko wiedzieć musi i basta – w tej roli bardzo dobrze radzi sobie Ewa Ziętek. Oryginał został napisany przez Joe DiPietro, twórcę znanego m.in. z repertuaru musicalowego, któremu pojęcie tempa w sztuce nie jest obce – cieszę się, że w tłumaczeniu również udało się je zachować.

Podobała mi się scenografia – przede wszystkim układ kolorystyczny mieszkania rodziców Billy’ego (tą turkusową kanapę chętnie przygarnęłabym do swojego mieszkania ?), a także zręczne wykorzystanie przestrzeni – okazuje się, że można pokazać szatnię w klubie sportowym, jazdę samochodem i dom rodzinny bez przenoszenia czy dodawania rekwizytów.

Spektakl, jak na komedię nie przystało, kończy się nieoczywiście – są tutaj momenty, które mogą wzruszyć i pod koniec diametralnie zmienić jego odbiór. Niemniej jednak jest to nadal lekka i przyjemna propozycja z morałem, który możemy wziąć sobie do serca już teraz: jeśli tylko chcemy, da się wszystko naprawić. Grunt to się nie załamywać.

***

Autor:
Joe DiPietro

Przekład:
Bogusława Plisz Góral

Reżyseria:
Paweł Wawrzecki

Scenografia:
Wojciech Stefaniak

Kostiumy:
Karolina Trębacz

Producent:
Małgorzata Nejman

Obsada:
Paweł Wawrzecki
Ewa Ziętek
Paweł Małaszyński
Agnieszka Sienkiewicz

Premiera:
24 września 2016

Źródło: https://teatrkwadrat.pl/spektakl/klamstewka/?customize_changeset_uuid=