To pierwsze zdanie, które pada na scenie podczas „Wujaszka Wani” z Teatru Ludowego w Krakowie. W tłumaczeniu Agnieszki Lubomiry Piotrowskiej Wania staje się wujkiem, jego powszechnie znana wesołość i komediowość zamienia się w tragedię, a problemy postaci stają się bardziej współczesne, obecne, bliskie. Punkt ciężkości zostaje zmieniony – już nie ma żartów. Zostało samo życie.

Jestem zdania, że Czechowa nie da się czytać – trzeba go doświadczyć. Na małej Scenie Kameralnej Teatru Dramatycznego postawiono scenografię w postaci salonu. Klaustrofobicznego salonu – siedząc z brzegu nie byłam w stanie w pełni zajrzeć do środka. Ściany, meble, nawet naczynia pokryte są folią malarską. Na jednej z tapet widać ogromną plamę, która z jakiegoś powodu nie została zamalowana. Być może dla niej jest już za późno – nikt jej nie dostrzega ani nie uważa za problem. Tak samo jest z Wojnickimi – zostali zatrzymani w czasie. Żyją z dnia na dzień, „po czechowowsku”: bez perspektyw na przyszłość, z przypadkowymi ludźmi, nieproszonymi gośćmi, mieląc przeszłość jak gdyby można było cofnąć się w czasie i znaleźć antidotum na dawną nudę. Nikogo nie zaskoczę, kiedy powiem, że im się nie udaje.

„Wujaszek Wania” Małgorzaty Bogajewskiej wzbudza jednak nie tylko politowanie nad losem tej rodziny, ale wzmaga niepokój, którego doświadcza każdy człowiek: a co będzie ze mną? Czy zawsze będę żyć tym szarym życiem, wplątując się w sytuacje bez wyjścia? Czy przeżyję kiedykolwiek coś ekscytującego?

W spektaklu w zasadzie nie dzieje się nic spektakularnego – ot, wszyscy rozmawiają, piją, znowu rozmawiają, znowu piją, awanturują się, ale bez przesady – nie tak na poważnie, by coś mogło się zmienić. Patrząc na to z perspektywy widza dostrzega się w zasadzie triumf niemocy, która opanowała cały świat przedstawiony. Patrzymy na codzienność, ale momentami mamy już jej dość – w końcu chodzimy do teatru po to, aby się oderwać od życia. Nie ma jednak wątpliwości, że jest to celowy zabieg: w ciągu niemal 2,5-godzinnej sztuki znużenie dopadło mnie nie raz. Irytowałam się: ile można grzebać się w przeszłości?! Trzeba poszukać rozwiązania, a nie rozpamiętywać chwile, które już nie wrócą! Ale gdyby było tak jakbym sobie życzyła – nie byłby to Czechow.

Ostatnio zachwycają mnie krakowscy aktorzy, tak było i tym razem. Nie ma tutaj przypadkowości – postaci są głęboko przemyślane. Zainteresowanym polecam zajrzeć do artykułu Łukasza Drewniaka „Tył na przód” – lepiej bym tego nie ujęła. Bogajewska nie ucieka od trudnych przeżyć – pozwala im wybrzmieć z należnym im szacunkiem. Nie bagatelizuje, nie ocenia, nie wyśmiewa – sprawia, że możemy poznać perspektywę każdej z postaci. Sami wyciągniemy wnioski.

***

Autor:
Anton Czechow

Reżyseria:
Małgorzata Bogajewska

Scenografia:
Anna Maria Karczmarska

Muzyka:
Bartłomiej Woźniak

Reżyseria światła:
Dariusz Pawelec

Inspicjent, sufler:
Manuela Nowicka

Obsada:
Kajetan Wolniewicz
Roksana Lewak
Maja Pankiewicz
Barbara Szałapak
Piotr Pilitowski
Piotr Franasowicz
Tadeusz Łomnicki
Jadwiga Lesiak
Piotr Piecha
Gabriela Sarbiewska

Premiera:
3|5 czerwca 2021

Źródło: https://www.ludowy.pl/pl/spectacle/wujaszek-wania